Każdy czeka na słońce, ciepło.. czeka, aż drzewa zakwitną. Ja tez co roku na to czekam i co roku z nadzieją... może tym razem będzie inaczej, może tym razem będzie mi dane cieszyć się tym wszystkim. Naiwna ja.
Na wyspy zawitało lato, jest naprawdę pięknie a kolory dodają energii. Dzieci bezustannie domagają się wycieczek, atrakcji na świeżym powietrzu. Pakują plecaki, wiaderka, łopatki, wygodne buty a matka?... matka pakuje tabletki, syropy, blokery i kolejne tabletki i wszystkim na zapas się szprycuje, nadaremno, bo przyroda i tak ją dopada, boleśnie niestety.
Przekichane ma alergik pokarmowy, ciężkie życie ma ten wziewny... a co ma powiedzieć taki który na oba zestawy się łapie?
No i ja właśnie takie dziwadło jestem, z jednej strony niecierpliwie czekające na słońce a z drugiej wszelkimi sposobami się przed nim broniące. Najgorzej gdy kilka alergenów oddziałuje jednocześnie a człowiek zmienia się w potworka z wysypką na buzi z kaszlem, który dusi.
Mimo to wszystko ciesze się i każdą wolną chwilę staramy się umilić dzieciom wędrówkami.
Lato zawitało też na mój kuchenny parapet i zdaje się, że cytrusom się spodobało nowe mieszkanko
Dotleniamy dzieci ile się da i gdy tylko mój mąż jest w domu pakujemy się na wycieczki
Za miesiąc kiermasz, tak więc pora zakasać rękawy i brać się do roboty ;)
Dziękuję za wszystkie komentarze, buzia sama się śmieje gdy je czytam, jesteście niesamowici. Witam również nowych obserwatorów :)
Na koniec coś słodkiego dla Was
przepiękne zdjęcia z Waszych wypraw:)) pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńGosiu również ściskam :)
UsuńP.S. Pięknie mi się Twoja deseczka w kuchnię wkomponowała co?
Same wyprawy także piękne, bo rodzinne :)
UsuńZazdroszczę Ci siły uśmiechu. Masz na wszystko czas, na wyprawy, na bloga... eh:) Chciałabym mieć Twoje cytrusy:)
OdpowiedzUsuńZajrzyj do mnie Izuniu.
Z tym czasem to różnie bywa, raz jest raz go nie ma, ale gdy słońce za oknem, to żal patrzeć na dzieci tęsknie palcem po przewodnikach błądzące. Wiek dziecięcy musi się wybiegać, powspinać, wybłocić i trzy kilo piasku w majtkach z plaży przywieźć a drugie tyle kamieni i muszelek w wiaderkach ;)
UsuńDziękuję za miłe słowa i już zaglądam do Ciebie
Uściski ślę :)
Ale cudne zdjęcia :):):) !!!! Współczuję alergii :/
OdpowiedzUsuńJak ja bym zjadła taka babeczkę !!!! Bardzo smakowicie wyglądają !!!!
Julitto ja też bym zjadła.... ale mi nie wolno ;)
UsuńSłoneczne uściski ślę kochana :)
Piekne zdjecia :-D :-D
OdpowiedzUsuńA co do alergii.. strasznie Ci kochana wspolczuje.. Ja mam w domku dwoch alergikow, serce sie kraje jak alergia atakuje :-/
Pozdrawiam cieplutko :-)
Dziękuję Agato :)
UsuńDorosły się miota jak mu coś dolega a co dopiero dziecko (moja Zuza ma alergię).
Pozdrawiam serdecznie :)
cudowne, bajkowe zdjęcia!!
OdpowiedzUsuńA co jak ma się 3 w jednym?? ja nie dość że pyłkowy alergik, to pokarmowy i piciowy i jeszcze na leki jestem uczulona niektóre :(( od dwóch lat zawsze w torebce muszę nosić zastrzyk ratujący życie. Bo u mnie reakcja wygląda tak, że puchnie mi gardło i zaczynam się dusić. Na szczęście leki biorę codziennie i bardzo mi pomagają.. praktycznie nie odczuwam pyłków a jestem na nie naprawdę mocno uczulona ;)
Adrenalina to już poważna sprawa i trzeba bardzo uważać. U mnie z tymi lekami to chyba kwestia nietrafionych tabletek, może wreszcie (jak już wszystko na mnie lekarz przetestuje ;)) trafię na te skuteczne.
UsuńAlergik ściska alergika :)))
Iza a ty leczysz tę alergię? Bo u mnie nie leczona latami spowodowała astmę ... a tego już nie wyleczysz niestety :(
OdpowiedzUsuńKochana, alergię mam od urodzenia. Przez pewien czas była uśpiona, niestety tuż po urodzeniu Asi wróciła kilkakrotnie silniejsza. Wszystko co pyli, detergenty, kosmetyki (jedyne tolerowane to La Roche i ostatnio odkryte przez mojego męża Darphin), gluten i nabiał to moja czarna lista. Do tego kilkadziesiąt innych pomniejszych alergenów, które pojedynczo nie są groźne ale w połączeniu z którymś tych podstawowych to masakra. Leki biorę nieustannie, niestety lekarzowi kończą się pomysły, żadne tabletki nie działają na dłuższą metę, maści sterydy, ostro dały się we znaki mojemu ciału... ostateczność sterydy w zastrzykach, po których długo człowiek wraca do formy.
UsuńIwonko, niestety alergia leczona czy nie w zależności od swojej intensywności powoduje astmę. Czeka mnie kolejna wizyta u lekarza, bo jednak tym razem bez wziewek się nie obejdzie chyba
Wspolczuje alergi!
OdpowiedzUsuńMoj syn cierpi na fruktose-laktose-sorbit intolerancje.
Tez mu z tym nie jest latwo.
pozdrawiam
Donato, nietolerancja to takie samo paskudztwo co alergia, tyle, że tu ani odczulanie ani leki bardzo nie pomagają, organizm traktuje taki pokarm jak truciznę i ostro potrafi zareagować, współczuję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, może kiedyś ktoś mądry skuteczne leki wymyśli :)
Bardzo Ci współczuję,ja trochę kicham i mam czerwonawe oczy,ale to nic!
OdpowiedzUsuńJaaakie szpanerskie kaloszki!
Wycieczek zazdroszczę,posiedziałabym na takiej kamiennej ławeczce:)Buziaki*
Jest lepiej, chyba chwilowo sytuacja opanowana (pomijając fakt, że gardo mi po raz enty wysiadło ;))
UsuńZ kaloszkami to było tak... broniłam się pięć lat, aż ubiegłego lata poddałam się, od tej pory to praktycznie stały element garderoby ;)))
Ale z Was fajna rodzinka! Same babeczki, jak u mnie. A dzielny tato stawia temu czoła. Współczuję Ci z tymi alergiami. Nie wiem, co to znaczy mieć oba rodzaje alergii naraz. Cytrusy boskie. Jak to możliwe, że udało Ci się wychodować takie okazy? Pozdrawiam ciepło:-)
OdpowiedzUsuńGosiu, same babeczki i to do w większej liczbie... mam trzy siostry, dwie córy i jedną siostrzenicę... chłopaki u nas w mniejszości ;)
UsuńCytrusy kupiłam już podrośnięte, ale widzę, że dobrze im u mnie, bo nowe pędy puściły i kolejne zawiązki owoców widać.
Również ślę pozdrowienia :)
Ale wesoło jest, jak tyle babeczek:-) Kiedyś może spróbuję kupić takie cytrusy i zobaczę, jak u mnie będzie się im mieszkało i rosło.
OdpowiedzUsuń