sobota, 7 grudnia 2013
List do św. Mikołaja
Gdy byłam małą dziewczynką to grudzień był dla mnie jak bajka. Gdy byłam małą dziewczynką, wierzyłam w bajki, baśnie w smoki, księżniczki i ... Mikołaja. Gdy ja byłam małą dziewczynką, to zasnąć nie mogłam piątego grudnia, bo w nocy miał przyjść pewien brodaty jegomość i wsunąć mały podarek pod poduszkę.
Teraz w domu mam dwie małe dziewczynki. Moje małe dziewczynki czekają na grudzień z utęsknieniem. Moje małe dziewczynki wierzą w bajki, baśnie w smoki, księżniczki i ... Mikołaja. Moje małe dziewczynki zasnąć nie mogą i czekają na tego samego jegomościa z brodą na jakiego ja czekałam.
Jak fajnie jest być małą dziewczynką, wypatrywać sań na niebie i nasłuchiwać dzwonków. Wielu zapewne powie, że wciskam kit moim dzieciom ;), bo nie ma smoków i nie ma Mikołaja..... a bzdura totalna, jak nie ma jak jest. Są i rycerze w lśniących zbrojach, są księżniczki w wieżach, są krasnoludki.. to wszystko jest, wystarczy zamknąć oczy. Wystarczy zabrać dziecko w krainę wyobraźni gdzie wszystko jest możliwe.
Zabieram te moje małe dziewczynki codziennie w taką podróż, gdzie lizaki rosną na drzewach, gdzie po łące biega jednorożec. Gdzie wszystko jest możliwe. Uciekamy od tego co logiczne i niewykonalne, bo dziecko jest tylko dzieckiem. Jeszcze przyjdzie czas na racjonalne wyciąganie wniosków i analizowanie. Teraz jest czas na bajki, przebieranki i wierzenie w coś co nie ma prawa istnieć.
Moje dzieci pewnej zimy właśnie czekały na Mikołaja, czekanie nudne jest, czekanie ...pobudza wyobraźnię. Mikołaju jesteś tam - krzyczy Zu do kominka. Mikołajuuu.... - obie wtykają głowy i wyglądają. Może utkną- mówi jedna. Dziobnij go - podpowiada druga, niosąc kij od szczotki. Byłyśmy grzeczne- krzyczą obie. Zniecierpliwienie jednak bierze górę. Mikołaju jak nie wyjdziesz to rozpalamy ogień w kominku!
Mikołaj ostatecznie nie poddał się prośbom i groźbom i uciekł w bezpieczne miejsce, prezenty przyniósł pod choinkę mimo wszystko.
Mam nadzieję, że moje córki zawsze będą choć tak odrobinkę pod wpływem wyobraźni a gdy będą dorosłe to te wyobrażenia z dzieciństwa będą piękną pamiątką a nie zbędnym zaśmiecaniem głowy banialukami.
A do was przyszedł Mikołaj? zjadł wszystkie ciastka i wypił mleko?
Ściskam ciepło i dziękuje wam bardzo za wszystkie słowa jakie tu zostawiacie, oraz za to, że chce wam się tu zaglądać jeszcze. Iza :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
hahahha Boże co za pomysł, rozpalić ogień pod Mikołajem! ;)) Dzieci to czasem mają pomysły ;) ale żeby aż tak z premedytacją hahaha na samego MIKOŁAJA :)
OdpowiedzUsuńMoje dzieci miewają takie pomysły, kiedyś w Wigilię gdy ja właśnie ścigałam się z czasem w kuchni, one postanowiły zrobić biwak na środku pięknie wyczyszczonego salonu. Krzesła poprzykrywały kocami a na jasnym dywanie ułożyły zgrabny kopczyk z węgli z kominka... wyobrażasz sobie moje zdziwienie ...?
OdpowiedzUsuńTak mnie tknęło na tego posta po rozmowie z mamuśkami angielskimi, jakoś szkoda zrobiło mi się dzieci, którym bardzo szybko odbierają tę radość wierzenia w coś niemożliwego.
Ściskam ciepło :)
moja córeczka wierzy w sw. Mikołaja a jakze by inaczej ,syn tez sie tej wiary nie wypiera;-)))))A ja tez lubię poczuc tą magię 6 grudnia....bo chyba od czasu do czasu tez chce sie poczuc jak DZIECKO;-)))POZDRAWIAM MOJA DROGA BARDZO MOCNO;-)))
OdpowiedzUsuńFajnie tak od czasu do czasu po pielęgnować to dziecko, które jest w nas ukryte a święta bardzo mocno nam ku temu sprzyjają.
UsuńRównież ciepło pozdrawiam i ślę uściski :)
Pięknie wszystko opisałaś , tak jak Ty kiedy byłam dzieckiem czekałam na Mikołaja , tylko On nie zawsze mógł do nas przyjść z prezentami . Mojej córci też opowiadałam jak Mikołaj przynosi jej prezenty , słuchała z wypiekami na twarzy , to były cudowne chwile . Pozdrawiam cieplutko Elżbieta
OdpowiedzUsuńbo kiedyś z Mikołajem to tak było, zostawiał czekoladkę, pomarańczę... a jaką to radość wywoływało.
UsuńPozdrawiam ciepło smutasku :)