Witam wszystkich bardzo serdecznie :)
No nie umiem, nie umiem i kropka.... nie umiem siedzieć bezczynnie. Nosi mnie, siedzę i myślę, nie umiem się na niczym skupić. Postanowiłam spróbować zrobić lampion z włóczki. Małe kule, duże wyzwanie, zrobiłam na próbę duże. Tylko jak to zrobić. Balon nadmuchany, nitkę namoczyłam w mieszance kleju z krochmalem. Efekt mnie nie zadowala niestety. Kochane panie szydełkujące, jak usztywniacie swoje prace? jak powstaje jajo, co robicie, by po przebiciu balonu całość się nie zwinęła razem z nim? Będę ponawiała próby, aż osiągnę zamierzony efekt.
Prototyp, trzy spore kule (kula to duże słowo, moje to niekształtne coś ;)) a w środku białe lampki
Na koniec posta częstujcie się tortem urodzinowym mojego męża
Kurcze Iza jesteś normalnie ... normalnie nie wiem jak to nazwać.
OdpowiedzUsuńhi hi dobre ;)
UsuńSlonko Ty moje przeogromnie dziekuje Ci za cudowna karteczke swiateczna ktora do mnie wczoraj dotarla. Jestes kochana!!!!!!!!!!!!!!!!!!!A kule lampiony sa nieziemskie Ty kreatywna kobietko:-):-):-):-):-):-) Wiesz moa ciocia usztywnia sxydelkowe koszyczki albo jajka roztworem cukru i wody. Sa duzo sztywniejsze niz po krochmalu. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńSuper, że doszła kartka. Lampiony średnio mnie zadowalają, dlatego zrobiłam nowe ;)
UsuńI właśnie roztworem cukru usztywniłam te nowe.. dziękuję :)
Hej! Robiłam kiedyś takie kule z kordonka, raczej jako bombki na choinkę, choć raz miałam zamówienie na abażur ogromny - wtedy użyłam wielkiego balonu, takiego, który po nadmuchaniu jest jak piłka plażowa. Tylko, że ja zawsze robiłam mieszankę cukru z wodą - moczyłam kordonek w tym lukrze i owijałam balon. Potem stawiałam na szklance, czy misce, aby nadmiar lukru mógł sobie spływać i przez dwa, trzy dni przekręcałam to cudo, aż do całkowitego wyschnięcia i wtedy przebijałam balon. Pozostawała piękna, sztywna kula. Dodatkowo używałam złotego lub srebrnego sprayu. Efekt nieziemski i trwałość ogromna, bo ten abażur, który robiłam to już ma kilka lat, a bombki nadal są w zbiorach mojej rodziny.
OdpowiedzUsuńTen roztwór cukru jest świetny, ma tylko jeden minus.... wszystko się klei i lepi ;). Calutką kuchnię umazałam. Nicią jest u mnie włóczka, nie ma szans namoczyć całego kłębka i tak po kawałku smarowałam. Strasznie brudna robota :)
UsuńPozdrawiam :)
Mmmm, poproszę dokładkę tego tortu, bo ja łasuch jestem:)
OdpowiedzUsuńJeśli zaś chodzi o kule z nici, to zajrzyj tutaj http://zmyslyipomysly13.blogspot.com/ Renatka właśnie dzisiaj pokazuje jak to się robi.
Pozdrawiam. Ola.
Tort znikną w mgnieniu oka i nawet okruszek nie został ;)
UsuńDziękuję za linka, bardzo fajny blog, będę zaglądać :)
Przeciez one bardzo ladnie wygladaja!i tak mysle,ze chyba cos nie tak ze mna....ani kul nigdy nie robilam ani torta? Inspirujesz do aktywnosci:)dzieki!
OdpowiedzUsuńKule pierwszy raz robiłam a tort... hym ciężko by było policzyć ;)
UsuńKule są niesamowite, bardzo nastrojowe:) A tort rewelacja! Tyje od samego patrzenia na niego:D
OdpowiedzUsuńJa tyję od jedzenia tego typu słodkości ;). Kule faktycznie dają bardzo nastrojowe światło :)
UsuńWszystkiego najlepszego dla męża! :)
OdpowiedzUsuńA te kule to fajnie wymyśliłaś. Bardzo mi się podobają! Ja do usztywniania robię zwykły krochmal taki z mąki ziemniaczanej. Do takich robótek jak kule musi być bardzo bardzo gęsty ;)
Lub tak jak dziewczyny piszą woda z cukrem ;)
Dziękuję za życzenia Kasiu :)
UsuńKrochmal nie zdał egzaminu na tego typu nici, zostanę następnym razem przy roztworze cukru.
Ściskam ciepło :)
i tak są świetne , Wszystkiego dobrego dla mężą , torcik pyszniutki na ewno :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ago za życzenia i miłe słowa. Pozdrawiam ciepło :)
Usuń