wtorek, 30 kwietnia 2013

W biegu....

Dzień, tydzień... to jak ja się nazywam? ;). Czas biegnie tak szybko.
Dlaczego tak biegnie ten czas? Zuza przygotowuje się do Pierwszej Komunii, to już bardzo niedługo. Na przygotowaniach mijają nam dni, lada moment przyleci z Polski dziadek, ciocie... będzie się działo. Moja córa dzielnie zdała egzamin i czeka na swój wielki dzień. Mama w nerwach a jak mogło by być inaczej? ;) Pytania: czy czegoś nie pomyli a może to będzie ten dzień na nie i co wtedy zrobimy? ech, trzy wdechy i już mi lepiej :)
Nic nie robótkuję, ale obiecuję poprawę :)


piątek, 19 kwietnia 2013

Szafka ;)

Witam wszystkich serdecznie i dziękuję za tyle miłych komentarzy :))
Tak to jest, każdy potrzebuje resetu, chwili dla siebie by złapać oddech i dystans... teraz już wiecie jak mój restart wygląda ;)
Zaniedbałam się robótkowo, może to wina dość ospałej wiosny a może zwyczajnie brak mi ostatnio weny. Czas tak szybko leci a tu domem trzeba się zając, patio odchwaścić, posadzić kwiatki, dziewczynki też swoje potrzeby mają.
Od dawna stała sobie ta szafka w garażu i czekała na swoją kolej. Oczyszczenie jej było nie lada wyzwaniem przy wietrze jaki ostatnimi czasy szaleje w UK. Doczekała się jednak a ja nareszcie mam poukładane wszystkie nasze szale, czapki, przepaski i tym podobne dodatki.



środa, 10 kwietnia 2013

Chwile tylko moje....

Gdy dziewczynki wreszcie przestają paplać do siebie przez ścianę, gdy cisza nastaje w ich sypialniach. Gdy już pozbieram wszystkie miśki, lalki, zestawy lekarskie, klocki i całą tę resztę niezbędności porozkładaną po całym domu. Gdy wreszcie znika góra szklanek i łyżeczek ze zlewu.
    Robię herbatę, zapalam świece, włączam muzykę i przez pewien czas nic nie robię. Tak zupełnie nic. Leżę na sofie wpatruję się w sufit i słucham.... słucham ciszy splątanej z muzyką, słucham jak zegar cyka. To taki mój reset po zabieganym dniu, wyciszenie. Dopiero po kilku chwilach sięgam po książkę, włączam film lub biorę się za moje robótkowanie.
Ostatnio wróciłam do pewnej książki, to takie moje lekarstwo na dołki i smutki. Czytam ją po raz kolejny i kolejny raz ze łzami w oczach.


poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Drugie podejście do kul ;)

Jestem uparta jak osioł, zawzięłam się i wzięłam do serca rady wasze. Mocny rozczyn cukru i wody, ulepiona po same uszy, sklejona z blatem kuchennym zrobiłam taką demolkę, że szok..... ale, ale wyszło! Cukier jednak jest najlepszy jako usztywniacz. Teraz mam piękną lampkę nocną z trzech różnokolorowych kul.


sobota, 6 kwietnia 2013

Lampka nocna

Witam wszystkich bardzo serdecznie :)
No nie umiem, nie umiem i kropka.... nie umiem siedzieć bezczynnie. Nosi mnie, siedzę i myślę, nie umiem się na niczym skupić. Postanowiłam spróbować zrobić lampion z włóczki. Małe kule, duże wyzwanie, zrobiłam na próbę duże. Tylko jak to zrobić. Balon nadmuchany, nitkę namoczyłam w mieszance kleju z krochmalem. Efekt mnie nie zadowala niestety. Kochane panie szydełkujące, jak usztywniacie swoje prace? jak powstaje jajo, co robicie, by po przebiciu balonu całość się nie zwinęła razem z nim? Będę ponawiała próby, aż osiągnę zamierzony efekt.
Prototyp, trzy spore kule (kula to duże słowo, moje to niekształtne coś ;)) a w środku białe lampki


środa, 3 kwietnia 2013

Lenistwo poświąteczne ;)

Lenistwo poświąteczne w pełni. Dziewczynki mają ferie tak więc z mojej pracy nici, bo jak tu pracować jak dwa żywe srebra demolkę robią ;)? Żadna z nas się nie śpieszy, poranki rozciągają się nam do południa, obiad w porze kolacji ;). Budzik wyłączony, niczym nie poganiana kawa, piżama o 11 też nikogo nie dziwi. W kuchni jeszcze pełna lodówka, ciasta niedojedzone, bałagan kontrolowany. Tylko nam wiosny brak na spacerach a po powrocie obowiązkowo gorące kakao na rozgrzewkę. Słońce wyjątkowo mocno dziś świeci i to nas ratuje.